Kolejny słoik po brzoskwiniach. Tym razem z malutkimi, czerwonymi różyczkami. Przy okazji sprawdzałam spękacz dwuskładnikowy. Nie najlepiej wyszło spękanie. Do tej pory tylko raz byłam zadowolona ze spękań, które otrzymałam przez przypadek. Polakierowany na matowo przedmiot pociągnęłam lakierem z połyskiem (bo mi się koncepcja zmieniła). I ku mojemu zaskoczeniu, po wyschnięciu lakieru, zobaczyłam cudowne spękania. Ale na tradycyjnych spękaczach nijak nie wychodzi. Jeśli ktoś ma ciekawy patent, to chętnie poczytam:)
Bardzo ładne słoiczki Ci wychodzą. W ogóle ładne rzeczy robisz, przejrzałam kilka postów, ale jeszcze tu wrócę. :)
OdpowiedzUsuńA co do spękacza... Jakiego używasz? Wydaje mi się, że widzę tu tzw. medium. Fajne, delikatne spękania wychodzą np. dwuskładnikowcem sotille, Stamperii, albo cracle Large Dali.
Pozdrawiam.
To spękacz pentartu. Popróbuję jeszcze na nim, a jak polegnę,wypróbuje Twoich propozycji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu :)
OdpowiedzUsuńcudne rzeczy tworzysz i choć jesteś już obeznana z decoupage to zapraszam do wspólnej nauki/ zabawy :)
pozdrawiam cieplutko
ps. fajnie by było gdybyś dodała obserwatorów z blogera, jakoś łatwiej wtedy być na bieżąco z nowymi postami na blogach :)
Bardzo podobają mi się te słoiczki po brzoskwiniach. Ja obecnie używam do delikatnych spękań dwuskładnikowy spękacz z Pentart, na płaskich powierzchniach jest ok. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękny słoik! Pozdrawiam!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Al mimo Twojego niezadowolenia, słoiczek śliczny jest :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń